Historia, artykuły, słownik historyczny
Sto lat elbląskiego lotniska
Można przypuszczać, że przyszły rok będzie zdominowany, nie tylko w Elblągu, przygotowaniami oraz rozgrywkami w ramach Mistrzostw Europy w piłce nożnej – Euro 2012. Ale z pewnością przy tej okazji władze naszego miasta nie zapomną, że w roku 2012 minie sto lat od powstania lotniska w naszym mieście. Jego dzieje są bowiem niezwykle interesujące i nierozerwalnie związane z nowoczesną historią Elbląga. Jak wiadomo, na przełomie XIX i XX wieku pojawiło się szereg wynalazków, które wkrótce zrewolucjonizowały świat. Do tych wynalazków należał również samolot. Powszechnie za narodziny lotnictwa uważa się udany wzlot dwupłatowca Flyer, którym w Północnej Karolinie 17 grudnia 1903 r. polecieli dwaj Amerykanie - bracia Wright. Tym, czym dla świata był wyczyn braci Wright, tym dla dawnych elblążan było lądowanie w sierpniu 1912 r. na łąkach nieopodal miasta, aeroplanu kierowanego przez ówczesnego niemieckiego łowcę rekordów w lotach długodystansowych – Otto Stiefvatera. Wykonywał on przelot do Królewca, ale z powodu braku benzyny musiał przymusowo lądować w okolicach dzisiejszego mostu na Fiszewce. Gdy tylko szczęśliwie posadowił się na ziemi, otoczyły go dziesiątki elblążan. Skąd wziąć benzynę? Wszyscy zgromadzeni wokół aeroplanu byli tego samego zdania: w pobliskich zakładach samochodowych Franza Komnicka musi coś się znaleźć. Wkrótce sprawę załatwiono i ten dziwny powietrzny wehikuł odleciał dalej. Tysiące gapiów jeszcze długo było pod wrażeniem tego fascynującego lądowania, które dla władz miasta stało się inspiracją do uruchomienia lotniska. Początkowo było to lądowisko i znajdowało się na terenie Zawodzia, czyli w okolicach dzisiejszego nowego węzła drogowego w przebiegu ulicy Warszawskiej. Z wybuchem I wojny światowej przeniesiono się stąd na teren dawnego majątku ziemskiego Dębowa (niem. Eichwalde), gdzie wybudowano wkrótce cztery hangary i uruchomiono szkółkę lotniczą. Ciężkie chmury zawisły nad tym nowym lotniskiem po zakończeniu wojny, gdyż w wyniku postanowień Traktatu Wersalskiego zakazano Niemcom posiadania lotnictwa wojskowego. Pod nadzorem komisji alianckiej na elbląskim lotnisku zniszczono samoloty i taki sam los czekał wybudowane hangary. Do tego jednak nie doszło, gdyż znowu sytuację uratował F. Komnick. Jego zakłady przejęły niektóre lotniskowe obiektyna prowadzenie działalności przemysłowej!Już w latach międzywojennych lotnisko cieszyło się wielkim zainteresowaniem elblążan, zwłaszcza podczas organizowanych tu festynów w ramach Dni Lotniska. Odbywały się wtedy wielkie pokazy lotnicze, w których brali udział najwięksi piloci niemieccy, m.in. E. Udet (1896-1941), G. Fieseler (1896-1987), W. Mölders (1913-1941), czy rekordzistka świata – pilotka Elly Beinhorn (1907-2007), która pod koniec II wojny światowej przebywała w Kwitajnach k. Pasłęka. Festyny i pokazy gromadziły tysiące mieszkańców, a dosłownie „cały Elbląg był na nogach”, gdy w pokazach gwiazdą był pilot Ernst Udet. Leciał on na przykład „na plecach samolotu”, czyli w kabinie był głową w dół, nisko nad lotniskiem i ręką zrywał białą chusteczkę, która była zawieszona na wysokim maszcie wbitym w murawę! Na starcie stawali też miejscowi, elbląscy mistrzowie latania i takim był Oskar Waldeck, który na co dzień prowadził... sklep spożywczy przy ulicy Sadowej! W 1932 r. na lotnisko przybył A. Hitler, by odbyć spotkanie przedwyborcze. Miał tego dnia w Elblągu dużego pecha. Najpierw jego Ju 52 po wylądowaniu pojechał za daleko i utknął w grząskiej ziemi na skraju lotniska, a później na wiecu przedwyborczym odbywanym w stojącej opodal lotniska hali F. Komnicka, w stronę Führera poleciały nie tylko zgniłe jabłka i pomidory, ale też śruby i mutry! Z elbląskiego lotniska wystartowały wczesnym rankiem 1 września 1939 r. samoloty w kierunku mostu na w Wiśle w Tczewie, by uniemożliwić polskim saperom jego wysadzenie. Pod koniec wojny odbywał tu służbę wojskową Max Schmeling (1905-2005), bokserski mistrz świata, znany ze słynnych pojedynków z czarnoskórym amerykańskim bokserem Joe Luisem. W czasie wojny był jednym z nielicznych niemieckich sportowców światowej sławy wcielonych do Luftwaffe za odmowę wstąpienia do NSDAP w 1935 r. Miał problemy z nazistami, gdyż jego żoną była Czeszką, a trener był żydowskiego pochodzenia. Walczył jako spadochroniarz na Krecie, gdzie doznał poważnego urazu kręgosłupa i kolana podczas lądowania. W 1981 r. pokrył koszty pogrzebu swojego dawnego przeciwnika Joe Louisa. W 2001 r. w miesięczniku "Elbinger Nachrichten" (Wiadomości Elbląskie), wydawanym w Niemczech dla dawnych mieszkańców Elbląga i okolicy, napisał : ”Dziękuję serdecznie za przyjacielską wzmiankę o moim krótkim pobycie w Elblągu, na tamtejszym lotnisku podczas II wojny światowej. Pobyt ten jeszcze teraz wspominam bardzo dobrze. Poznałem wówczas bardzo wielu miłych ludzi. Życzę wszystkim Czytelnikom Wiadomości Elbląskich dużo zadowolenia i radości". W czerwcu 1945 r. lądowały tu na krótko samoloty myśliwskie francusko-rosyjskiej eskadry „Normandie-Niemen”. W latach powojennych stacjonował tu kilka lat 5-Pułk Lotnictwa Szturmowego, przeniesiony następnie do Bydgoszczy. Od 1957 r. na lotnisku działa Aeroklub Elbląski, który wyszkolił wielu pilotów, skoczków spadochronowych i szybowników. Lotnisko elbląskie było zawsze integralną częścią dziejów miasta i to właśnie tu, 6 czerwca 1999 r. prawie 300 tysięcy wiernych spotkało się z papieżem Polakiem – Janem Pawłem II. Kilka lat temu, podczas przebudowy jednego z hangarów na potrzeby Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej, odkryto napis: F. Komnick & Söhne (Franz Komnick i Synowie. I przy tej okazji mała dygresja: ten wielkie elblążanin do dzisiaj nie ma żadnego, oficjalnego upamiętnienia w naszym mieście! O lotnisku i lotnictwie w Elblągu można mówić godzinami. Wszystkich zainteresowanych tymi dziejami z pewnością zainteresuje się opracowanie, które ujrzy światło dzienne przy okazji obchodów 100-lecia w 2012 r. Na zdjęciu : Stukasy przed startem na elbląskim lotnisku zdjęcie u dołu : Max Schmeling na lotnisku w Elblągu (ok. 1944 r.)